5 października 2007

DZIEJE JACKA SOPLICY - "Pan Tadeusz"

Glownym bohaterem epopei Adama Mickiewicza pt: "Pan Tadeusz" byl ksiadz Robak. Nikt nie znal jego prawdziwego nazwiska, przeszlosci czy rodziny. Wszystko to czynilo z zakonnika osobe tajemnicza, ale godna zaufania. Byl on czestym gosciem w domu Sedziego Soplicy. Jednak nikt nie przypuszczal, by obu mezczyzn laczylo jakies pokrewienstwo. Kim naprawde byl Ksiadz Robak, okazalo sie dopiero, gdy podczas polowania zostal ranny. Wiedzial, ze nie ma juz dla niego ratunku. Pragnal wyspowiadac sie przed smiercia. Zalezalo mu glownie na opowiedzeniu swoich dziejow przed Gerwazym - dawnym sluzacym Horeszkow, ale w obecnosci Sedziego Soplicy. W pewnej chwili ksiadz wypowiedzial szokujace slowa:

"Jam jest Jacek Soplica..."

Byly one zaskoczeniem dla Gerwazego. Chory poprosil jednak, by wysluchano go do konca. Rzekl, ze nie boi sie gniewu Bozego. Chcialby jednak umrzec z czystym sumieniem. Swoje losy rozpoczal od opowiedzenia o tym, ze kiedy byl mlody, zaproszano go czesto na zamek hrabiego Horeszki. Arystokrata traktowal go jak najlepszego przyjaciela:

"... Stolnik zapraszal,
Czesto mnie na biesiady, zdrowie moje wznaszal;
Krzyczal nieraz, do gory podnioslszy szklanice,
Ze nie mial przyjaciela nad Jacka Soplice.
Jak on mnie sciskal!"

Ludzie zupelnie nie mogli uwierzyc w takie zbratanie sie arystokraty z niebogatym szlachcicem. Horeszko byl poteznym i majetnym magnatem. Jednak ta przyjazn wydawala sie bardzo szczera. Horeszko zachowywal sie, jakby chcial podzielic sie z Soplica nawet wlasna dusza:

"...Wszyscy, ktorzy to widzieli
Myslili, ze on ze mna dusza sie podzieli"

Jacek, bywajac czesto w domu hrabiego, zakochal sie w jego corce, Ewie. Horeszko udawal jednak, ze nie widzi niczego. Ludzie zaczeli plotkowac na ten temat. Mowili, ze Soplica jest zwyklym szlachcicem i hrabia nigdy nie odda mu swojej jedynaczki za zone. Jacek smial sie z tego. Udawal, ze wcale nie obchodza go arystokratki. Twierdzil, ze za zone pojmie tylko kobiete rowna mu stanem. Jednak, kiedy ciagle powtarzano, ze nie powinien nawet marzyc o arystokratce i szlachta powiadala, ze:

"dygnitarskie progi za wysokie na Jacka
podczaszyca nogi"

to Jacka bardzo denerwowaly te slowa. Ranily zwlaszcza jego dume szlachecka. W tym czasie byl on bardzo popularny w calej okolicy. Podziwiano jego odwage. Liczyla sie z nim nawet arystokracja i chwalila znajomoscia z nim. Dzieki tak ogromnej popularnosci, Soplicy, wydawalo sie, ze z latwoscia moze osiagnac, czego tylko zapragnie. Byl przekonany, ze caly swiat nalezy do niego. Glosil poglady, ze w naszym kraju szlachcic ma takie same prawa jak arystokracja, ktora mogla zasiadac na tronach krolewskich. Soplica podawal nawet przyklad Teczynskiego, ktory zakochal sie w corce krolewskiej i ozenil sie z nia. Jacek uwazal, ze Soplicowie wcale nie byli gorsi od Teczynskich. Mowil, ze mieli przeciez podobna krew, herb szlachecki i zawsze umieli dzielnie bronic Rzeczpospolitej. Jak widac, Jacek byl dumny ze swojego szlacheckiego pochodzenia:

"Soplicow czyz nie rowne Teczynskim zaszczyty
Krwia, herbem, wierna sluzba Rzeczpospolitej?"

Sadzac tak, Jacek byl pewien, ze jednak kiedys zostanie mezem Ewy. Czekal wiec cierpliwie. Nie bylo mu wcale latwo. Mial charakter gwaltowny. Szlachta znala go jako najwiekszego zawadiake w okolicy. Soplicy bali sie nawet najpotezniejsi panowie. Nie raz byl on przyczyna roznych bitew. Nie pozwolil nikomu skrzywdzic siebie, ani w zaden sposob obrazic. Przy najmniejszej sprzeczce zaraz wpadal w zlosc. Mezczyl sie wiec, czekajac na reakcje Stolnika na swoje uczucia do Ewy. Jacek byl zbyt dumny, by zaczac jako pierwszy mowic na ten temat. Wydawalo mu sie, ze hrabia dostrzega jego goraca milosc do swojej corki. Obawial sie rowniez, by nie dostac czarnej polewki. Nie moglby zniesc takiej odmowy. Nic mu zatem nie pozostawalo innego, jak cierpiec i czekac z pokora.

Soplica bardzo kochal Ewe. Zmienial sie pod wplywem milosci do niej. Stal sie wrazliwy, pokorny, tkliwy. Ukochana nazywal "golabkiem", a jej wzrok "anielskim". Czul, ze Ewa jest niezwykle delikatna i wrazliwa. Odnosil wrazenie, ze ona odwzajemnia jego uczucia i tez cierpi. Traktowal ja niemal jak osobe swieta. Z rozpaczy przychodzily mu jednak rozne mysli do glowy. Przez moment zastanawial sie nad porwaniem Ewy. Mowil:

"Gwaltem porwac? Wszak moglbym zza krat i zza klamek,
Wydarbym ja, rozbilbym w proch ten jego zamek!
Mialem za soba Dobrzyn i cztery zascianki"

Soplica dysponowal duza iloscia szlachty, ktora z ochota pomoglaby mu napasc na zamek Stolnika i sila wymusic malzenstwo na Horeszce. Po porwaniu Ewy zgoda jej ojca nawet nie bylaby potrzebna. Zakochany Jacek jednak taki pomysl natychmiast odrzucil. Nie wyobrazal sobie, by mogl narazic Ewe na niebezpieczenstwo i taka kobiete "dotknac zbrojna reka". Oznaczaloby to, ze chcialby ja zabic. Dla Soplicy Horeszkowna byla:

"Slaba, lekliwa! Byl to robaczek motyli!
Wiosenna gasienniczka" (...)
"... Tak ja rodzice piescili"

Wlasnie ta niezwyklosc i kruchosc Ewy najbardziej podobala sie Jackowi. Kiedy jednak nie mogl jej miec, marzyl nieraz:

"Ach, gdyby ona byla jak nasze szlachcianki,
silna i zdrowa! gdyby ucieczki, pogoni
nie zlekla sie i mogla sluchac szczeku broni"

Jacek nie zamierzal takze mscic sie na Stolniku. Nie chcial, zeby ludzie mowili, ze to z powodu Ewy. Bardzo dlugo natomiast znosil meki podczas wizyt w jego zamku. Czekal na jakies slowa pociechy z ust "przyjaciela". Czasami myslal, ze moze lepiej byloby, gdyby Stolnik otwarcie odmowil mu reki corki, lub przestal przyjmowac go w swoim domu.

Tymczasem hrabia, widzac jego zalosne spojrzenia, bol rysujacy sie na twarzy, nie tylko nie pomagal mu, ale udawal, ze niczego nie dostrzega, bo nawet nie przyszlo mu do glowy, zeby szlachcic mogl marzyc o poslubieniu arystokratki. Jacek byl mu potrzebny, totez hrabia zapraszal go jeszcze czesciej. Kiedy dostrzegl lzy w oczach Soplicy, natychmiast zmienial temat rozmowy. Zaczynal mowic o procesach, sejmikach, lowach. Nieraz Soplice chwytala ogromna zlosc na Stolnika. Bylo to zwlaszcza wtedy, gdy Hrabia sciskal go obludnie i zapewnial o swojej przyjazni. Jacek mowil wtedy:

"...tak we mnie zlosc wrzala, ze ja obracalem
Sline w gebie, a dlonia rekojesc sciskalem,
Chcac plunac na te przyjazn i wnet szabli dostac"

Hamowal sie jednak, ze wzgledu na Ewe. Dla niej gotow byl zniesc najwieksze upokorzenia. Nieraz tez Jacek mial ochote wyznac swoja milosc do Ewy przed Stolnikiem. Kiedy jednak spogladal na hrabiego i widzial jego zimny i wyniosly wzrok, wstydzil sie swojego wzruszenia. Wtedy tez obojetnie zaczynal mowic o sejmikach. Zartowal nawet. Jacek byl zbyt dumny, by az tak bardzo ponizac sie. Nie chcial poza tym, narazac dobrego imienia Soplicow.

Jacek bal sie plotek. Nie chcial, by ludzie mowili o tym, ze jemu Stolnik odmowil reki swojej corki. Nie mogac wytrzymac dluzej tych cierpien, postanowil na zawsze opuscic kraj. Myslal o tym, zeby zorganizowac wyprawe na Moskwe lub na Tatarow. Chcial wszczac wojne i walczyc z wrogami swojej ojczyzny. Soplica myslal, ze w ten sposob zapomni o milosci do Ewy. Postanowil pojechac do hrabiego i pozegnac sie z nim. W duszy liczyl, ze moze w tym ostatnim momencie, ojciec Ewy zlituje sie nad nim i dostrzeze jego gorace uczucie. Na wiadomosc o wyjezdzie Jacka, Horeszkowna zbladla i zemdlala. Zaczela plakac "rzewnymi" lzami. Na ten widok Jacek po raz pierwszy "zalal sie lzami". Oszalal z radosci i z rozpaczy. Juz mial upasc do nog hrabiemu i blagac go jak ojca, by przyjal go za swojego syna, albo zeby zabil go. Kiedy jednak spojrzal na Stolnika, zobaczyl ze ten mial mine bardzo posepna. Byl uprzejmy, ale zimny. Nagle zaczal rozmawiac o weselu corki. Jacek nie mogl znisc jego bezdzusznosci. Nie wyobrazal sobie, by w takiej chwili ktos o ludzkim sercu mogl tak obojetnie reagowac. Dostrzegl cala oblude Horeszki, ktory radzil sie go w sprawie malzenstwa corki z kasztelanem. Zwierzal sie, ze wlasnie przyjechal swat kasztelana. Mowil, ze wacha sie oddac mu reke corki, bo jest piekna i bardzo bogata, a kasztelan witebski nie mial zbyt wysokiej pozycji w senacie. Pytal Jacka, czy powinien przyjac te oswiadczyny. Soplica nic mu na to nie odpowiedzial. Wsiadl na konia i odjechal. Postanowil zapomniec o Ewie i z zemsty ozenic sie z inna kobieta. Z poczatku zadowolony byl ze swojego pomyslu. Myslal, ze jakos ulozy sobie zycie. Poznal biedna dziewczyne i od razu wzial z nia slub. Do swojej zony nie czul nic, stad jeszcze bardziej tesknil za Ewa. Tymczasem, zona urodzila mu syna, ktoremu dano na imie Tadeusz. Byla wyrozumiala i dobra dla Jacka. A on zachowywal sie jak oszalaly. Zmuszal sie do zajecia gospodarstwem albo jakims interesem, ale na prozno. Nie mogl myslec o niczym innym jak o zemscie. Stale byl zly i opryskliwy dla zony. Nic nie cieszylo go. Zaczal pic. Niedlugo zmarlo jego zona, ktora nie potrafila poradzic sobie z tym wszystkim. Tymczasem, Jacek ciagle nie mogl zapomniec o Ewie, mimo uplywu lat i bywania w swiecie. Nie umial uciec od tej milosci. Tak mowil na krotko przed smiercia:

"Jakze mocno musialem kochac te nieboge,
Tyle lat! gdziem ja nie byl! A dotad nie moge
Jej zapomniec, i zawzdy jej postac kochana
Stoi mi przed oczyma jakby malowana!"

Pewnego razu Jacek dowiedzial sie o zareczynach Ewy. Ludzie mowili, ze bardzo to przezywala, bo kiedy brala obraczke, to mdlala. Dostala nawet goraczki. Podobno zaczela cierpiec na suchoty ze zmartwienia. Ciagle "szlochala". Podejrzewano, ze byla w kims zakochana. W tym czasie w zamku Stolnika odbywaly sie huczne bale. Zawsze pelno bylo ludzi. Z dawnych gosci brakowalo Jacka Soplicy. Stolnik przestal zapraszac go, bo Soplica nie byl mu juz potrzebny, poza tym mial bardzo zla opinie. Picie spowodowalo, ze ludzie zaczeli gardzic nim. Wysmiewaly sie z niego nawet chlopskie dzieci. W domu Jacka panowal brud i nedza. Ludzie szybko zapomnieli o tym, ze jeszcze niedawno "trzasl calym powiatem", ze wielki ksiaze Radziwil mowil do niego: "kochanku". Nikt juz nie pamietal, ze przy boku Jacka stala liczniej szlachta, niz przy jakims ksieciu i gotowa byla pojsc za nim z szablami, by zdobywac zamki panskie. Jeszcze tak niedawno Jacekbyl najprzystojniejszy ze szlachty. Kobiety szalaly za nim. Nazywano go "wasalem". Uchodzil za najlepszego strzelca. Jacek nie potrafil jednak opamietac sie. Co dzien jezdzil obok zamku. Po glowie krazyly mu rozne zle mysli, "podpowiadane przez szatana" przeciwko Horeszce. Myslal o zemscie, kiedy widzial rozpalone swiatla w oknach i slyszal wesola muzyke. Dziwil sie, ze za jego krzywdy hrabiemu nie spadnie zamek na glowe.
Pewnego razu byl swiadkiem jak wojsko rosyjskie napadlo na dom Horeszki. Jacek stal i przygladal sie. Z poczatku cieszyl sie jak dziecko, kiedy zobaczyl pozar. Potem mial mysli zbojeckie, bo pragnal, by splonal caly majatek hrabiego. Byly tez takie momenty, ze chcial skoczyc, ocalic Ewe i uratowac Stolnika. W pewnej chwili Soplica spostrzegl, ze to nie Horeszko potrzebuje pomocy, ale Moskale. Hrabia bowiem, bronil sie bardzo dzielnie. Wtedy poczul wscieklosc, ze on zawsze jest gora. Juz mial odjezdzac gdy zobaczyl, jak Stolnik wyszedl na ganek. Bylo wczesnie rano i widzial go doskonale. Horeszka z duma zakrecal wasa. Spogladal rowniez dumnie przed siebie. Jackowi wydawalo sie, ze szczegolnie "uragal" wlasnie jemu. Byl pewien, ze poznal go i wskazywal reka, szydzac z niego. To spowodowalo, ze nie zastanawiajac sie, chwycil karabin zabitego Rosjanina, ktory padl obok i wystrzelil prosto w Horeszke... Trafil.

Soplica poczul ogromny zal i rozpacz. Nie mogl ruszyc sie z miejsca. Widzial wymierzona w siebie bron Gerwazego. Klucznik nie byl jednak dobrym strzelcem i Jacek przezyl. Po zabojstwie Stolnika wszyscy zaczeli go unikac. Nazwano go zdrajca. Stracil przyjaciol. Nawet chlopi i Zydzi, ktorzy ze strachu klaniali mu sie z daleka, gdy go mijali, odwracali sie i usmiechali szyderczo.

Jacek uwazal, ze oskarzono go nieslusznie, gdyz wcale nie byl zdrajca. Nie sprowadzil Moskali na zamek Horeszki. Tymczasem, Rosjanie zaczeli traktowac go jak swojego stronnika. Rodzina Soplicow otrzymala czesc majatku Horeszkow. Zdrajcy Ojczyzny - Targawiczanie tez uwazali go za zwolennika Rosji. Chcieli nawet, dac mu jakis wazny urzad. Jacek mial ochote na to, ale zrezygnowal. Wyjechal z kraju. W tym czasie Ewa i jej maz zeslani zostali na Syberie. Tam corka Stolnika umarla szybko. W kraju zostawila swoja coreczke - Zosie. Kiedy Jacek dowiedzial sie o tym, kazal ja wychowac. Sam wstapil do Zakonu Bernardynow, by odpokutowac za grzechy. Przyjal postawe pokorna, bo doszedl do wniosku, ze zabil z glupiej poychy. Nazwal sie Robakiem. Postanowil odkupic krwia i poswieceniem dla ojczyzny imie zdrajcy. Walczyl, ale nie dla slawy. Bardziej cenil swoje czyny ciche, o ktorych nie wiedzial nikt. Czesto przedzieral sie do kraju i przenosil rozkazy wodzow, zbieral informacje w poszczegolnych zaborach. Jako ksiadz Robak bywal w Galicji i w Wielkopolsce. Przez rok pracowal w fortecy pruskiej. Kilka razy trafil do niewoli. Otrzymal takze "tegie baty" od Rosjan. Raz grozila mu nawet wywozka na Syberie. Potem Jacek pracowal w lochach ciezkiego wiezienia austriackiego w Szpilbergu. Cudem uszedl z zyciem i... dalej zajmowal sie dzialalnoscia konspiracyjna. Coraz czesciej bywal na Litwie. Spotykal sie ze szlachta i z chlopami, ktorych uswiadamial o koniecznosci walki z wrogiem. Mial nadzieje, ze przyczynil sie do prygotowania powstania. Byl dumny, ze pierwszy uzbroil sie dom Soplicow.

Jacek nigdy nie powiedzial swojemu synowi, ze jest jego ojcem. Tadeusza oddal na wychowanie Sedziemu. Zadecydowal jednak o jego przyszlosci. Czuwal nad synem, ale w tajemnicy. Uratowal nawet zycie Tadeuszowi podczas polowania, przez co sam zostal ranny. Odnowila mu sie bowiem dawna rana, powstala na skutek postrzalu, jaki otrzymal w bitwie pod Jena. Wdala sie gangrena i Soplica zdawal sobie sprawe z tego, ze wkrotce umrze. Chcial, by jego dzieje poznal Gerwazy i przebaczyl mu. Klucznik, po wysluchaniu wszystkiego, wyznal, ze Horeszko tuz przed smiercia uczynil znak krzyza w strone swojego zabojcy. Oznaczalo to, ze juz wtedy przebaczyl Soplicy. Po tych slowach Jacek bardzo dlugo nic nie mowil. Czul sie zle. Cierpial niesamowity bol. Cierpliwie czekal jednak na ksiedza, ktory mial przyjsc z ostatnim namaszczeniem.
W pewnej chwili do izby wszedl zdyszany poslaniec i przyniosl wazny list do ksiedza robaka. Okazalo sie, ze bylo to pismo od Fiszera, szefa sztabu armii polskiej, dowodzonej przez ksiecia Jozefa Poniatowskiego. Informowalo o rozpoczeciu wojny przez cesarza Napoelona. W Warszawie zostal zwolany sejm walny a na Mazowszu zebralo sie juz wojsko konfederackie. Mialo ono uroczyscie oglosic przylaczenie Litwy do wspolnej walki.

Jacek byl szczesliwy. Zaczal cicho odmawiac modlitwy. W reku trzymal gromnice. Przycisnal ja do piersi i "zalal sie lez rozkosznych zdrojem". Na niebie zaczelo juz switac. Promienie sloneczne padly na glowe chorego w taki sposob, ze wygladal "jak swiety w ognistej koronie"

Soplica posmiertnie zostal odznaczony krzyzem zaslugi.

Co po maturze?

Boisz sie matury z polskiego?